Poniższe uwagi, pisane na gorąco, nie aspirują do wyczerpującej analizy. Ot, kilka uwag i obserwacji narzucających się po wysłuchaniu opinii wielu, zbyt wielu znawców. Oto czego Wam nie powiedzieli:
Głosujący na Trumpa Amerykanie, głosowali nie tylko na niego. Może nawet nie głównie na niego lecz przeciwko "dorobkowi" dwóch kadencji Obamy i kandydaturze H. Clinton. Głosowali bo uważają, że:
- po raz pierwszy w historii swego kraju ich dzieci będą żyły gorzej a nie lepiej niż oni.
- władze w ich państwie sprawują politycy w ogromnej części kierujący się własnym interesem a nie dobrem narodu. Politycy ci znajdują się pod wpływem grup interesów i służą im a nie wyborcom.
- politycy stali się kastą, która sama się reprodukuje i przekazuje władzę z pokolenia na pokolenie.
- państwo zdecydowanie za daleko ingeruje w życie codzienne obywateli i uzurpuje sobie prerogatywy, których ani Konstytucja ani obyczaj nie przewidują.
- elity władzy i media narzucają społeczeństwu zbyt szybkie tempo zmian obyczajowych i kulturowych, które nie są przez nich pożądane.
- Ameryka traci pozycę w świecie, który staje się bardziej groźny i wrogi.
- wymiar sprawiedliwości w Ameryce działa na korzyść ludzi potężnych i bogatych a nie uczciwych, czego H. Clinton jest jaskrawym przykładem.
- media nie opisują im kraju i świata lecz starają się ich indoktrynować służąc elicie lewicowej władzy z którą się sprzymierzyły.
Powyższa lista nie wyczerpuje wszystkich powodów, ale jak na mój gust stanowi tak potężny akt oskarżenia przeciw Obama, Clinton and Company, że sporo wyborców Trumpa, nawet nie widząc w nim dobrego kandydata na prezydenta zaciskała zęby i głosowała przeciw Clinton. I to z grubsza tyle.
Okazało się, że jest tych wyborców aż tylu, by posłać Hilary C. do diabła. Tam gdzie jej miejsce. Amen.
