swann swann
884
BLOG

Dlaczego Berlin kocha Tuska? część 2

swann swann UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Zastanawiając się nad rolą Tuska w polityce niemieckiej warto pamiętać o rzeczy następującej. Otóż z perspektywy Berlina Polska jest  państwem ważnym. Dużo ważniejszym niż porównywalna demograficznie i terytorialnie, aczkolwiek wyraźnie silniejsza gospodarczo Hiszpania. A to dlatego, że z jednej strony  rozstrzyga o tym niezmienna geopolityka, czyli rola bufora między Niemcami a Rosją. Polska jest też ważna gospodarczo, stanowiąc dla niemieckiego przemysłu rezerwuar stosunkowo taniej i dobrze pracującej ( choćby jako podwykonawcy ) siły roboczej. Jest też Polska najważniejszym krajem w Europie Środkowo- Wschodniej. To w zupełności wystarczy, by Berlinowi zależało na wciągnięciu Polski w swoją orbitę wpływów. Rzecz to zrozumiała  i  (wręcz przez swą oczywistość ),  trudno by było spodziewać się czegokolwiek innego. Niemcy budują w Polsce swe wpływy gospodarcze, ale nie tylko. Polityczne też. Sporo na przykład zrobili  by uzyskać istotny udział w sektorze polskich mediów.  Pamiętajmy przy tym, że równocześnie Berlin nigdy nie pozwalał by żadne zagraniczne koncerny  ( np. amerykańskie ) miały choćby skromny kawałek niemieckiego rynku mediów. Poprzez swą wiodącą rolę w EU mają dodatkowe narzędzia wpływu na Warszawę, poza tymi w stosunkach bilateralnych.

Nam z oczywistych powodów powinno zależeć na dobrych stosunkach z Niemcami. Nie będę o tym pisał, gdyż uznaję, że dla czytelników S 24 jest to rzecz dobrze znana. Jest jednak fundamentalna różnica między dobrymi, wręcz znakomitymi stosunkami między państwami a statusem państwa satelickiego, przez co rozumiem takiego, które nie prowadzi  suwerennej polityki zagranicznej. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, iż uważam, że w okresie rządów  Tuska, Polska była w zakresie polityki zagranicznej satelitą Niemiec. Prowadziła swą politykę tak jak życzył sobie tego Berlin. Kto nie wierzy mi na słowo, niech przywoła jakiś istotny i realny ( a nie w sensie medialnych banialuków ) przykład sporu polsko - niemieckiego w tym okresie. Ja nie znalazłem, a powodów  było mnóstwo i to bardzo ważnych.  I tu wracamy do Tuska.

W pierwszej części mej notki pisałem o Tusku jako słupie kanclerz Merkel. Pisałem też dlaczego Tusk jest z punktu widzenia Berlina idealnym Przewodniczącym Rady Europejskiej i dlaczego nim został. Teraz kilka słów o tym dlaczego tak wielu Polaków uważa, że jest rzeczą ważna i wręcz pożądaną by Tusk nadal pełnił swą funkcję w Brukseli. Właściwie przywoływany jest jeden powód: Polak będzie piastował tak wysokie i zaszczytne stanowisko! Niektórzy dodają, iż z faktu tego wynikać będą korzyści dla Polski. Jeszcze inni dodają, że podniesie to prestiż naszego kraju, a tym samym ( w domyśle ) w jakiejś części ich samych. Nikt na poważnie nie mówi o kompetencjach Tuska. Jest Polakiem. To wystarczy i to jest znamienne.

Można sobie dworować z tych "prestiżowych " argumentów jako całkowicie wyimaginowanych. Można zasmucić się nad żałośnie niską samooceną tych, którzy potrzebują dowartościowania Polski i siebie przez posadę Tuska. Ale ja nie o tym. Ja o polityce.  A raczej o tragicznym braku zrozumienia czym jest polityka międzynarodowa. Otóż z faktu, iż Tusk legitymuje się polskim obywatelstwem nie wynika zupełnie nic. Ex nihilo nihil fit, jeśli dobrze pamiętam łacińską formułę.

Tusk nie po to został zainstalowany w Brukseli przez Niemcy by walczyć o polskie sprawy. To oczywiste. Równie oczywiste winno być to ( a nie jest ) że w polityce międzynarodowej relacje osobiste polityków bywają czasem ważne, ale nigdy nie są decydujące. Decydują interesy państw i te są rozstrzygające. Niczego Tusk nie " załatwi " nawet jakby umiał i chciał. A wiemy, że nie umie i nie chce. Jeśli nie robił tego ( czyli nie walczył o polskie interesy w Berlinie ) jako premier polskiego rządu, to dlaczego miałby na litość boską robić to jako Przewodniczący RE.?? To już zupełnie bez sensu. W interesie Polski jest to by Przewodniczącym RE był sprawny i kompetentny polityk ( niezależnie od kraju pochodzenia ) który pomoże w niezbędnej reformie wewnętrznej EU i popchnie Brukselę w kierunku sensownej polityki tak obronnej jak energetycznej czy migracyjnej. By wymienić tylko kilka spraw. Oraz, co równie ważne, by sprawował swój urząd samodzielnie, bez instrukcji z Berlina czy Paryża. Niestety, nic takiego się nie zdarzy Tuskowi. To wiemy po pierwszej jego kadencji i po jego premierowaniu.

I jeszcze jedna sprawa. Czemu tak wielu Polaków przeszło obojętnie ( już nie wspomnę o tych którzy się z tego cieszyli ) wobec faktu, iż ich premier porzucił swój rząd, swą partię i swój kraj dla posady w Brukseli ? I to w sytuacji wojny w sąsiednim państwie. Dlaczego ten całkowicie kompromitujący krok nie spotkał się z powszechnym potępieniem? Przecież Tusk porzucił rząd i swą partię dla własnego, prywatnego interesu. Można powiedzieć, że sprywatyzował urząd Premiera Polski zamieniając go na własne korzyści. Rzecz bez precedensu. Przecież nie zrobił tego żaden europejski premier w całej historii EU ! Nie będę pisał o honorze i poczuciu odpowiedzialności, czy zwykłej powadze osoby i urzędu. Te rzeczy mogą  być obce Tuskowi. Ale dlaczego wydają się być obce tak wielu Polakom? Oto jest nie tyle pytanie, ile smutna konstatacja.


swann
O mnie swann

 Weteran zimnej wojny. Stary pies, który zna już wszystkie sztuczki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka