Pan minister Waszczykowski, stanowi interesujący przypadek. Na tyle interesujący i symptomatyczny, że warto poświęcić mu kilka słów. Otóż należy on do zbioru polityków, którzy zdają się wierzyć w magiczną siłę słowa pisanego lub mówionego. Moje uwagi poświęcam tylko poważnym politykom, to znaczy takim, za którymi stoi siła i powaga sprawowanego urzędu. Nie zaś o tych, którzy znani są jedynie z opowiadania głupstw w TV. O tych pisać szkoda mi czasu. Tak więc minister Waszczykowski przekonany o swej racji strzela z armaty nabitej papierową kulą. Nawet zakładając, że jego plany i przekonania są słuszne, ba -jedynie słuszne, to i tak nie zmienia to niczego w smutnej konstatacji. W polityce, to gorzej niż grzech. To błąd.
W polityce, panie ministrze, oprócz racji trzeba mieć siłę lub sposób. Na swe sztandary, trzeba wywieszać hasła, niekoniecznie prawdziwe, ale na pewno skuteczne. Inaczej, traci się na swej politycznej wadze i znaczeniu. Wpada się w spiralę marginalizacji i przeistacza w papierowego żołnierzyka. Ten nikogo nie przestraszy, nikogo nie obroni i niczego nie dokona. Brak powagi polityka oznacza to, że zaczyna kompromitować sprawę, o którą zabiega. A więc ów polityk staje się sam własnym wrogiem.
Nie wiem z czego bierze się owa predylekcja ministra. Z drzemiącego w nim zapału polemisty? Z nadmiernego, nieokiełznanego temperamentu? Nie mam pojęcia. Jak by nie było, basta! Należy z tym natychmiast skończyć. Panie ministrze, doskonale pan wie, że poważny człowiek mówi mniej niż wie. Zna wagę wygłaszanych publicznie słów. Jest świadom, kiedy, gdzie i do kogo mówi.Zdaje sobie sprawę, że deklaracje bez pokrycia, przynoszą szkody a nie pożytek. Pan też musi to wiedzieć. Nie wiem czy nie jest za późno, ale musi pan dokonać tego pierwszego kroku i zapanować nad swą inklinacją do nabijania działa papierową kulą. Bez tego kroku, żadna dalsza, realna podróż w polityczne światy nie będzie możliwa. Pozostaną podróże palcem po mapie. A to już nasza działka polemistów i publicystów. Niech więc pan z niej zlezie...!